Żołnierz na warcie nie tańczy walca


Jerzy Połomski
Żołnierz na warcie nie tańczy walca

Jacek Janczarski, Adam Kreczmar

Prosiłem, prosiłem do tańca
Tańczyłem, tańczyłem co sił
A świat się wraz ze mną obracał
Gdym młody, gdym młody ja był

A dziś mi dwadzieścia stuknęło
I inny przede mną już cel
I stoję tu, chociaż niedziela
I wołam: "Kto idzie, bo strzel..."

Żołnierz na warcie nie tańczy walca
Żołnierz nie może cię poprosić
Chociaż mu w duszy gra do tańca
Stu waltornistów i doboszy

Żołnierz nie tańczy walca na warcie
Stojąc w postawie zasadniczej
Żołnierz nie tańczy go, tym bardziej
Że to jest wiedeński obyczaj

A wokół wiruje przyroda
I sosny, jałowiec i mech
A pan nie zatańczy, to szkoda
A nawet poniekąd to pech

I nagle mi drgnęły kolana
W mej piersi coś kipi i wrze
Zatańczę, przyrodo kochana
Stój, wróć, ach zapomniałbym, że...

Żołnierz na warcie nie tańczy walca...

Wszystko dla pań


Jerzy Połomski
Wszystko dla pań

Jonasz Kofta, Adam Kreczmar

Gdy w gąszczu drzew ptaków śpiewanie,
wiatr niesie siana woń od stogu,
zwykle zadaję sobie pytanie:
dla kogo to wszystko, dla kogo?
Owocem ciężkim wonne lato
toczy się w trawę soczystą,
czy jest odpowiedź jakaś na to:
dla kogo, dla kogo to wszystko?

Wszystko dla pań – konsumentek miłości,
wszystko dla pań – a wszystkiego nie dość im,
taki los, więc użalam się nań – wszystko dla pań.
Wszystko dla pań – sprawnych matrymonialnie,
wszystko dla pań – a dlaczego nic dla mnie,
losie zły, trochę lepszy się stań,
wszystko dla pań, wszystko dla pań.

Urody życia jasne pejzaże,
gdy nie ma ich, na ogół bledną
i ulegamy pań zwiewnym szantażom,
wciąż mając w pamięci to jedno,
więc kłaniam się, tańczę, całuję rączki,
pełen zachwytu i werwy,
choć z nóg mnie zwala atak gorączki,
ja muszę, ja muszę bez przerwy.

Wszystko dla pań – ta wiosenna nadczynność,
wszystko dla pań – na gorąco, na zimno,
z życia licznych przekąsek i dań – wszystko dla pań,
wszystko dla pań – czego chcą, czego dotkną,
wszystko dla pań – nawet moja samotność
i te noce bezsenne wśród łkań,
– wszystko dla pań, wszystko dla pań.

Tyś jest - Adam Kreczmar


Jerzy Połomski - Tyś jest

Adam Kreczmar

Jak to się stało, że cię sercem szczerem
tak pokochałem jeszcze przed weselem,
jak to się stało, że nim meble wnieśli,
tyś tylko o mnie, i w sercu, i w pieśni?

Tyś jest skrzypem bramy zamkniętej do rana,
tyś jest bezlitośnie, okrutnie ta sama,
tyś jest bzu zapachem i liści szelestem
tyś jest – ale czy ja na pewno jestem?

Jak to się dzieje, że żal serce nieci,
choć przyszła nuda, a za nią i dzieci,
jak to się dzieje, dolo nieszczęśliwa,
że tyś jest zawsze, a ja tylko bywam?

Tyś jest łyżką cukru w herbacie codziennej,
tyś jest, choć nie widzę nie słyszę, a nie mniej:
tyś jest myszą w ścianie, co nocą chroboce,
tyś jest moim światłem, poduszką i kocem.

Tyś jest tym, czym byłbym,
gdy byłbym w tym lepszy,
tyś jest – tylko oczu, już oczu tak nie trzyj,
tyś jest – moja muza, kochanka i temat
tyś jest – zdaje się, że jej już nie ma…

Taką cię mam jakiej cię chciałem - Adam Kreczmar


Jerzy Połomski
Taką cię mam, jakiej cię chciałem

Adam Kreczmar

Kiedy samotność letnią strugą
odpływa dzień po dniu
i kiedy wszystko trwa za długo
oprócz snu,
pytam zdumiony,
pytam skruszony,
pytam w pokorze:
jak to być może?...

Taką cię mam, jakiej cię chciałem,
a już nie wiosna, tylko jesień.
Taką cię mam, jakiej cię chciałem,
a innej chce się, a innej chce się.
Coś przegapiłem, zapomniałem,
nie strzegłem, nie dopilnowałem,
nie wyczytałem nic ze spojrzeń
i już nie zdążę, i już nie zdążę.

W bezbrzeżnym morzu wyobraźni
każdy coś złowić chce
i ludziom z tym na ogół raźniej,
a mnie nie.
Nic już nie myśląc,
z lekką walizką
biegnę na dworzec,
jak to być może?...

Takiego masz, jakiegoś chciała,
ale mnie po peronie nie goń.
Takiego masz, jakiegoś chciała,
a chcesz innego, a chcesz innego.
Coś przegapiłaś, zapomniałaś,
nie strzegłaś, nie dopilnowałaś,
aż spadło to w pustkę i ciszę…
Pisz, ja napiszę, pisz, ja napiszę.

Nie mów mi prawdy kochanie - Adam Kreczmar


Jerzy Połomski
Nie mów mi prawdy kochanie

Adam Kreczmar

Być może nie jestem piękny
Jak polnej róży pąk
Być może nie ma chętnych
Żeby mnie wziąć do rąk
Może piję za dużo
Co się nie zdarza różom
Lecz jeśli nawet tak jest
Zrób przecie mały gest

I nie mów mi prawdy, kochanie
Choć kusi, oj, jak kusi
Nie mów mi prawdy, kochanie
Nie musisz
Przecież, panowie, panie
Nic się złego nie stanie
Gdy ktoś czasami skłamie
By milej było nam żyć

Być może i mnie na koniec
Zanudzi miłość twa
I gdzieś po świecie pogonię
Za tym, co w sercu gra
Może spotkam dziewczynę
Której już nie ominę
Lecz jeśli to zdarzy się
Możesz mi wierzyć, że

Nie, nie powiem prawdy, kochanie
Choć kusi, oj, jak kusi
Nie powiem prawdy, kochanie
Znać jej nie musisz
Nie powiem nic, kochanie
Nic się złego nie stanie
Ścisnę zęby i skłamię
I możesz na mnie liczyć...

Nie mów mi prawdy, kochanie...

Miłujcie tedy ile chcecie - Adam Kreczmar

Jose Royo

Jerzy Połomski
Miłujcie tedy ile chcecie

Adam Kreczmar

Komu zależeć może na tem
Żeby kobiety nie bić kwiatem
Żeby całować ją po rękach
Włóczyć po wierszach, po piosenkach
Żeby ją stawiać na piedestał
Na którym nie wiem kto już nie stał
I żeby czci podarkiem płonym
Darzyć kobiety, dziewki, żony

Miłujcie tedy, ile chcecie
Miłujcie tedy, ile w mocy
Bo na tym nierozważnym świecie
Tyle się pustych zbywa nocy
Miłujcie tedy, ile chcecie
Miłujcie tedy, ile wola
Bo na tym nierozważnym świecie
Jedna dla mężów, niewiast dola

Komu zależeć może na tem
Żeby kobiety nie bić kwiatem
Żeby ją kochać słowem pustym
Zapomnieć oczy, ręce, usta
Tęskniąc troszeczkę - wolną chwilą
Równać ją z kwiatem czy z motylem
Prowadzić w pusty park jesieni
Dziewczyny, które chcą się żenić

Miłujcie tedy, ile chcecie...

Komu zależeć może na tem
Żeby kobiety nie bić kwiatem
By na miłości krzew kolczasty
Patrzeć niechętnie  jak na chwasty
Hodować kwiaty i płeć słabą
Bo róża różą - baba babą
By piął się męski gniew jak powój
Wyżej i wyżej - do rozwodu

Miłujcie tedy, ile chcecie
Miłujcie tedy, ile w mocy
Bo na tym nierozważnym świecie
Tyle się pustych zbywa nocy
Miłujcie tedy, ile chcecie
Miłujcie tedy, ile siły
Bo na tym nierozważnym świecie
Trzeba coś robić, by był miły

Nie przyznam się - Adam Kreczmar


Jerzy Połomski
Nie przyznam się


Adam Kreczmar

Nie przyznam się do swoich wad
Że mi się źle ułożył świat
To może wina świata, a może moja
Do swoich strat, do swoich klęsk
Do marzeń, co straciły sens
Do moich licznych wad
Nie przyznam się

Nie wiem, co przynieść ma mi czas
Długi wiek, piękną starość
Czy może wymierzy karę
Za to, że dziś trochę wiary mi brak

Nie przyznam się do swoich łez
Bo wiele lat uczono mnie
Jak nie przyznawać się i jak przetrzymać
Nie przyznać się, co niesie lęk
Przetrzymać noc, przeczekać dzień
Do moich licznych łez nie przyznam się

Nie przyznam się do swoich słów
To było znów nie to, co chciałem wyznać
Ten próżny żal, spóźnione łzy
Gdy je przypomnisz mi
Nie przyznam się...

Ballada o zimowej dziewczynie - Adam Kreczmar


Jerzy Połomski
Ballada o zimowej dziewczynie

Adam Kreczmar

Nie warto nawet wypić nic już
Bramę otwiera senny cieć
Ją tylko jedną miałem w życiu
A innej nie chcę wcale mieć

Zimowa była to dziewczyna
Zimnym ją zobaczyłem rankiem
To się normalnie tak zaczyna
Lecz koniec był odmienny całkiem

Zimowa była to dziewczyna
I oszronione miała skronie
Ach, jakaż ona była zimna
Kiedy jej dłoń ująłem w dłonie

Potem ją grzałem dniem i nocą
Paliłem papier, drewno, koks
Choć nie wiedziałem jeszcze po co
Grzałbym i grzałbym cały rok

W końcu nie stało mi paliwa
Zresztą już wiosna grzała plecy
A ona dziwnie frasobliwa
Stała się jakaś nie do rzeczy

Sama chodziła już do kina
Wracała blada i niemiła
Zimowa była to dziewczyna
Może jej wiosna nie służyła

Do jadła, picia oraz do snu
Straciłem wtedy wszelką chęć
Nim zrozumiałem, że po prostu
Rozpuszcza się, rozpuszcza się

A ona tak się rozpuszczała
Pod wpływem wiosny oraz moim
Że stała się - o, taka mała
Po czym wyciekła mi z pokoju

Ja jednak czekam jej i ufam
Że gdy mróz chwyci białą ręką
To z mrozu wejdzie ta dziewucha
Zarumieniona i dość piękna

A ja napalę na kominie
Ogrzeję jej urody kiść
Aż się rozpuści i odpłynie
Aby za rok być może przyjść

Daj mi znać - Adam Kreczmar

Jerzy Połomski
Daj mi znać


Adam Kreczmar

Zima ma się już ku wiośnie
Serce boli, zarost rośnie
Pada deszcz i świat mi moknie
Tuż pod oknem

Sercu ciężko na przednówku
Wyobraźnia wraca znów ku
Takim snom, co przysparzają nieco smutku

Kochana, daj mi znać, gdzie pisać mam
Gdzie depeszować mogę
Daj mi znać, bo jestem sam
A samotnemu gorzej

Rój zgłodniałych, letnich gwiazd ogląda mnie
A mógłby widzieć nas, oboje nas - tylko gdzie
Daj mi znać, daj mi znać

Lato ma się ku jesieni
I wieczorne ochłodzenie
Daje znak, by się rozejrzeć za odzieniem

Już październik wiatrem gnany
W parku zamykają bramy
Minie rok, a my się w końcu nie poznamy...

Czy moja - Adam Kreczmar


Jerzy Połomski - Czy moja

Adam Kreczmar

Moja – bo jak cię nazwać w taką noc bezsenną,
Moja – bo przecież czyjaś musisz być na pewno,
Moja – bo kto tak chodzi za tobą po ciemku,
Moja – wystarczy sięgnąć, by cię dotknąć ręką.

Niebo nad nami za małe,
Za ciasne nasze pokoje,
Ja już o ciebie nie stoję,
Ja już cię przecież dostałem.

Nie ma już nocnej tęsknoty,
I nie ma powodów do smutku,
Pod naszym oknem cichutko
Koty się włóczą po nocy

Moja – a to ma znaczyć, że nie wyjdziesz stąd dziś,
Moja – chyba wiesz o tym, chyba się pogodzisz,
Moja – bo przecież każda czyjaś w końcu bywa,
Moja – czy mi cię wolno tak teraz nazywać?

We śnie tym cichym i białym
Przeglądam się niby w lustrze,
Ja już cię przecież dostałem,
Ja już cię przecież nie puszczę.

Nie ma tęsknoty i głodu
I białej nocy już dość mi,
A jeszcze nie ma powodu
Do tej największej radości
Czy moja?

Obraz: Liu Yuanshou

Daj - Adam Kreczmar

Jerzy Połomski - Daj

Adam Kreczmar


Daj, czego ci nie ubędzie, byś najwięcej dała
Daj, czego widać żadna przedtem dać nie chciała
Daj, co mi wzrok sczerwieni i serce połechce
Daj, czego chcę od ciebie, a od innych nie chcę

Daj mi to miejsce na dłoni, którego nikt nie całuje
Daj, co zostało ci po nim, po tym, którego żałujesz
Daj mi to miejsce na twarzy, gdzie szminki ci nie starczyło
Mnie to zupełnie wystarczy, ja z tego zrobię miłość

Daj, rankiem daj niebieskim, daj wieczorem długim
Daj, przecież zawsze możesz nie dać po raz drugi
Daj, czego już nie oddam, daj mi prosto w ręce
Daj, czego ci nie zabraknie, choćbym wziął najwięcej

Daj mi to miejsce przy sobie, na które patrzysz po nocy
Daj sobie czasem dopomóc, choćbyś nie chciała pomocy
Daj mi to miejsce przy sobie, które jest puste o świcie
Ja sobie z tego zrobię długie ciekawe życie...

Dzisiaj już nic - Adam Kreczmar


Jerzy Połomski - Dzisiaj już nic

Adam Kreczmar

I tłum rozpędzonych ciał
I krzyk zza zamkniętych drzwi
I ktoś coś powiedzieć chciał
I nie mógł go zrozumieć nikt
I strach, że za mało dni
I pot zaciśniętych rąk
I tam, tam pośrodku - my
Bo gdzieś na początku był błąd

Dzisiaj już nic, dzisiaj już noc
Złym, dziennym sprawom odebrała sens
Dobrą miej noc, spokojną miej noc
I nie śnij o mnie źle

I znów rozpędzony dzień
I znów pod powieką piach
I znów zapomniałaś sen
I znów do rąk klei się strach
Znów tłum rozgniewanych aut
Znów ktoś zza zamkniętych drzwi
Coś mi opowiedzieć chciał
A przecież to mogłaś być ty

Dzisiaj już nic...

Kochana
Dzisiaj już nic, dzisiaj już noc
Dziś się spotkamy w niespokojnym śnie
I tam na samym dnie może dowiemy się
Co dla nas dobre, co złe...

I tam na samym dnie, może dowiemy się
Co dla nas dobre, co złe
Więc nie śnij o mnie źle

Obrazy: Mark Spain

Kodeks - Adam Kreczmar


Jerzy Połomski
Kodeks

Adam Kreczmar


Jeśli jest góra, to trzeba na nią wejść.
Jeżeli woda - przepłynąć.
Jeśli cierpienie, to je milcząco znieść.
Jeżeli człowiek - nie minąć.

Jeśli są karty, to trzeba nimi grać.
Jeżeli targ jest, to ubić.
Jeśli są brudy, to je do skutku prać.
Jeżeli ludzie - polubić.

Jeśli są konie, ujeździć trzeba je.
Jeżeli długi - zapłacić.
Jeśli są skarby, to się dowiedzieć gdzie.
Jeżeli przyjaźń - nie stracić.

Jeżeli trąbka - w szeregu trzeba być.
Jeśli są goście - powitać.
Jeśli jest wino - do dna ze smakiem pić.
Jeżeli miłość - nie pytać.

Miałem na ciebie pomysł - Adam Kreczmar


Jerzy Połomski
Miałem na ciebie pomysł

Adam Kreczmar

Gdy przyjęłaś moją rękę
Było to ogromnie piękne
Ślub był taki niecodzienny
Choć cywilny, to solenny

Gdy nic nie zostało z jadła
Kiedy noc małżeńska spadła
Białe były prześcieradła
Potem świt nas opadł z nagła

Miałem na ciebie wielki pomysł
Z udziałem bzów, i snów, i ptaków
Miałem na ciebie wielki pomysł
To się zdarza u chłopaków

Kiedy miałaś mego syna
Była to wielka nowina
Zaprosiliśmy kapelę
Było to rano, w niedzielę

Kiedy się narodził człowiek
Miałaś tusz otarty z powiek
I głaskałaś nowe futro
I było ci trochę smutno

Miałem na ciebie wielki pomysł
Z udziałem wszystkich orkiestr dętych
Miałem na ciebie wielki pomysł
To się zdarza wniebowziętym

Co się jeszcze zdarzyć może
Może chrzciny, może pogrzeb
Widok znajomy poprzez okno
Emerytura z szarlotką

Niepokoją serca stuki
I słowiki chrypną nocą
Rosną dzieci, będą wnuki
Może czas by już odpocząć

Mam wciąż na ciebie jakiś pomysł
W naszym prywatnym starym kinie
Mam wciąż na ciebie jakiś pomysł
Jak to zdarza się w rodzinie

Chłopaki z naszej ulicy - Adam Kreczmar


Jerzy Połomski, Piotr Fronczewski
Chłopaki z naszej ulicy

Adam Kreczmar

Znam ulicę niedługą, nieładną,
Która dla mnie została stworzona,
Na podwórku piłkarski stadion,
Przy śmietniku Reduta Ordona.
Kto na lody w upał pożyczy,
Da parasol gdy pada deszcz?
Tylko chłopak z naszej ulicy
I dziewczyna czasami też.

O te bruki potłukłeś kolana,
Grając dzielnie na lewej obronie,
Tu dłużyła się noc przepłakana,
Gdy dozorca cię z pasem dogonił.
I na kogo można tu liczyć
Gdy nieszczęście kłuje jak jeż?
Na chłopaków z naszej ulicy,
Na dziewczyny czasami też.

Czas w pośpiechu figle nam płata,
Piłka toczy się w bramkę pustą,
Wyrósł człowiek już z małolata
I do kina puszczają na ósmą.
Głupia wiosna kwiatami krzyczy,
Czyjeś włosy pachną jak bez.
Patrzą chłopcy z naszej ulicy
I dziewczyny na chłopców też.

Potem człowiek zdoroślał ze szczętem,
Został kimś, czyli zszedł na manowce,
Już magistrem czy jeszcze studentem
Albo nawet obcokrajowcem.
Lecz gdy sprawy masz zasadnicze,
Tak się składa, że zajrzeć chcesz
Do chłopaków na naszą ulicę
I do dziewczyn czasami też.

Czy ulica stoi jak stała,
Czy gitary w zaroślach umilkły,
Rozsypała się stara wiara
Ale przecież ludzie nie szpilki.
I bez żadnych ubocznych przyczyn
Dopomoże ci w świecie gdzieś
Starszy pan, niegdyś z naszej ulicy,
Starsza pani czasami też.

Fot. Sabine Weiss

Kochaj mnie mniej - Adam Kreczmar


Jerzy Połomski
Kochaj mnie mniej

Adam Kreczmar

Póki nie skończę roboty
Nie pójdę na czereśnie
Nie pójdę za tobą, no co ty, no co ty
Dlaczego mnie kochasz za wcześnie

Kochaj mnie mniej
Mniej mnie miej za ideał
Kochaj mnie mniej
I za rękę, za rękę mnie nie łap...

Jeszcze się słońce nie pokładło
Jeszcze nie czas na nocne róże
Ciąży mi na ramieniu twa dłoń
Kochana, nie męcz mnie już dłużej

Daj jeszcze się chwilę zabawić
Nim wrócę porą nocną
Nie pójdę do domu, to nie moje sprawy
Dlaczego mnie kochasz za mocno

Kochaj mnie mniej…

Jeszcze pod lasem i za rzeką
Dzieje się dziwnych rzeczy tyle
Kochana, zamówiłem mleko
Kochana, czekaj jeszcze chwilę

Już rano, już oczy się mroczą
I ludzie tak się różnią
Nie pójdę za tobą, bo po co, bo po co
Dlaczego mnie kochasz za późno...

Poranne tango - Adam Kreczmar


Jerzy Połomski
Poranne tango

Adam Kreczmar

Jeszcze jedna noc wyciekła z fortepianu
Dzisiaj będzie prać koszule wielu panów
Nad błękitem proszku IXI myśli nawał
Czy nam warto jeszcze przeżyć ten karnawał

Poranne tango
Mleczarz wydzwania pieśń skowronka
Poranne tango
Trzeba po buty do ogonka
Ranne golenie, poranna gimnastyka
Znowu na schodach cię spotyka sąsiad
"Patrz pan, panie Połomski
Znowu ta winda jest nieczynna"

Jeszcze jutro, może nawet i pojutrze
Pójdzie znowu w tango lord w baranim futrze
Jeszcze nie masz komu kupić pralki "Frania"
Jeszcze ciągle masz dla siebie swe wyznania

Trzeba mieć ciało - Andrzej Jarecki

Trzeba Mieć Ciało!
Andrzej Jarecki
Piosenki z Teatru, Telewizji i Filmu (1955-1989)

Trzeba mieć ciało - Marek Lusztig
Joanna Kurowska, Hanna Śleszyńska, Joanna Trzepiecińska, Piotr Gąsowski, Wojciech Młynarski, Krzysztof Tyniec

Eurydyko - Jarosław Abramow-Newerly, Edward Pałlasz
Wojciech Młynarski

Do widzenia Ziemio - Edward Pałlasz
Joanna Trzepiecińska

Tacy jesteśmy ładni - Edward Pałłasz
Joanna Trzepiecińska, Krzysztof Tyniec

Karwica Mazurska - Andrzej Kurylewicz
Piotr Gąsowski, Robert Rozmus, Hanna Śleszyńska,
Joanna Trzepiecińska

Kierownik kina - Jarosław Abramow-Newerly
Wojciech Siemion

Gdyby - Tadeusz Kierski
Ewa Konstancja Bułhak

Tango Nil Desperandum - Marek Lusztig
Jan Kobuszewski

Wszystko gra, Tres Bien, Sehr Gut - Henryk Kuźniak
Piotr Machalica

Hymn na cześć wynalazcy - Krzysztof Knittel
Iga Cembrzyńska

Elementarz - Jerzy Derfel
Krzysztof Tyniec

Mnie nie jest wszystko jedno - Marek Lusztig
Piotr Gąsowski, Wojciech Młynarski, Robert Rozmus, Krzysztof Tyniec

Nie wrócę na Itakę - Edward Pałłasz
Andrzej Nardelli

Nie mów mi o sobie - Tadeusz Kierski
Irena Pająkówna

Kim jestem - Maciej Małecki
Ewa Konstancja Bułhak

Wesołe życie jest - Jarosław Abramow-Newerly
Dorota Furman, Marek Siudym, Hanna Śleszyńska

Przyjdzie na pewno - Jerzy Satanowski
Jan Pietrzak

Taj Laj - Maciej Małecki
Danuta Rinn

Hi - hi - Włodzimierz Korcz
Piotr Fronczewski

To nie są czasy dla ludzi - Czesław Majewski
Wojciech Pokora

Pomieszałem duszę z ciałem - Czesław Majewski
Wojciech Pokora, Marek Siudym, Krzysztof Tyniec

Pada - Henryk Kuźniak
Jan Peszek

Inwokacja - Marek Lusztig
Gustaw Holoubek i zespół Teatru STS

Trzeba mieć ciało - Andrzej Jarecki


Alina Janowska
Trzeba mieć ciało


Andrzej Jarecki

Czymże są problemy ducha
Gdyby nawet ktoś je miał
Z całą siłą dziś wybucha
Problematyka
Problematyka
Problematyka ciał

Z wielu różnych powodów
Ważniejsze ciało niż duch
Na przykład problem głodu
Na przykład problem much
To nic, że przykre słowa te
Pomyśl, a potem przebacz
Duch lata zwykle tam, gdzie chce
A ciało tam, gdzie trzeba

Trzeba mieć ciało, żeby żyć
Trzeba mieć ciało, żeby drwić
Może na hasło to za mało
Lecz o tym mieszczuch wie i kmieć
Trzeba mieć ciało, ciało, ciało, ciało
Trzeba ciało mieć



Rozkwitają ideały
Może to jest jakiś szał
Gdzie tu konkret, gdzie pantałyk
Dewaluacja
Dewaluacja
Dewaluacja ciał

Zdrowego sensu brak tu
By nas ucieszył świat
Kochajmy piękno faktu
Rozbierzmy prawdę z szat
Bo słychać skargi, zwłaszcza dam
Że mało jest w życiu nieba
Więc idźmy do właściwych bram
Bo wiemy już, co trzeba...

Eurydyko - Andrzej Jarecki


Wojciech Młynarski
Eurydyko

Andrzej Jarecki

O, nieznajoma, piękna pani!
Twe oczy, usta, twoje włosy...
My jeszcze wcale się nie znamy,
ale już mamy siebie dosyć.
Czy to ty zbiegłaś w dół po schodach,
gdym nagle drzwi otworzył w lęku?
Za późno, przebacz, jaka szkoda...
do dziś powietrza garść mam w ręku. 

Eurydyko,
nie czekaj na mnie,
powoli o tobie zapominam.
Eurydyko,
życie nas łamie,
od nowa się nigdy nie zaczyna.
Eurydyko,
gdzież ciebie znajdę?
Serce z żalu podbiega do gardła.
Eurydyko,
nie czekaj na mnie,
ja nawet nie chcę wiedzieć, czyś umarła!

Do jednej nie mam nienawiści,
drugiej nie kocham, wiem na pewno.
Ta trzecia czasem mi się przyśni...
a może czwarta? Wszystko jedno.
Natomiast ta mi się podoba.
O, biedne serce me, co radzisz?
Zaczekaj, duszko! dokąd droga?
W tę samą stronę Bóg prowadzi!

Wszak dawno były zaślubiny?
Rozdarta zębem śpi poduszka.
Chociaż nie miejsce to na kpiny,
bez żalu dziś wychodzę z łóżka.
O, nieznajome i niczyje,
po zmarłych snach wesołe wdowy!
Gdy wam się zdaje, że pies wyje,
to właśnie mój słyszycie skowyt.

Na fot.: Anna Prucnal

Do widzenia Ziemio - Andrzej Jarecki


Joanna Trzepiecińska
Do widzenia Ziemio

Andrzej Jarecki

Patrzy na mnie z sąsiedniej gwiazdy
Inny świat, pewnie lepszy niż mój
Dziesięć lat księżycowej jazdy
Dziesięć lat księżycowej jazdy
Pojedź z nami
Ten świat będzie twój
Zaśpiewamy wtedy piosenkę:
Do widzenia, Ziemio

Do widzenia, Ziemio
Nie wiem, kiedy cię zobaczę
Do widzenia, Ziemio
Dalej zawsze jest inaczej
Do widzenia Ziemio,
Zawsze lepiej jest dalej
Do widzenia
Nie żal tego, co zostaje

I zostało im tylko wspomnienie
Ani trochę nie było im żal
Popatrzyli z góry na Ziemię
Popatrzyli z góry na Ziemię
Zobaczyli
Jak sina jest dal
Zaśpiewali wtedy piosenkę:
Do widzenia, Ziemio

Do widzenia, Ziemio
Nie wiem, kiedy cię zobaczę
Do widzenia, Ziemio
Dalej zawsze jest inaczej
Do widzenia
Choć nie zawsze lepiej jest dalej
Do widzenia
Nie żal tego, co zostaje...

Tacy jesteśmy ładni - Andrzej Jarecki

K. Jędrusik, E. Fetting
J. Trzepiecińska, K. Tyniec
Tacy jesteśmy ładni

Andrzej Jarecki

Właściwie może brak nam nieco wdzięku
Mało urody no i dusze pewnie chore
A nam tak trudno oprzeć się własnemu pięknu
Kiedy leżymy godzinami nad jeziorem

Tacy jesteśmy ładni, przytuleni nad wodą
Tacy jesteśmy ładni tak zwana druga młodość
Na kładce nad jeziorem
Tacy jesteśmy ładni i weseli w tę porę
Choć się znamy już cztery dni

Właściwie może brak nam nieco sensu
Dlaczego razem są ten wariat i ta pani
A my niewinni i w podróży bardzo często
I nikt nie wie - on za nią gna, czy ona za nim

Tacy jesteśmy ładni, przytuleni w podróży
Tacy jesteśmy ładni, czas nigdy się nie dłuży
Ukryci gdzieś w przedziale
Tacy jesteśmy ładni, czas nie dłuży się wcale
Choć się znamy już przeszło rok...

Karwica Mazurska - Andrzej Jarecki


Andrzej Jarecki
Karwica Mazurska

Wiosną w puszczy na stacji
Stoi chłopak i czeka
A dziewczyna bez racji
Nie powraca z daleka

Czeka chłopak i duma
To na pieńku przysiądzie
Las się nad nim rozszumiał
Pociąg mknie za pociągiem

Karwica Mazurska, Karwica…

Mówią mu dąb i sosna
Chłopie, ucieka wiosna
W mokrych ramionach zatok
Swoje rozpacze zatop

Mówią mu buk i jodła
Jesień nadchodzi podła
Szum powstaje wśród koron
Uciekaj nad jezioro

A on stoi i duma
Jakby nic nie rozumiał

Karwica Mazurska, Karwica…

Do jesieni nie czekał
Na jezioro uciekał
Szukał uciech w przyrodzie
Zapomniał o powrocie

Karwica Mazurska, Karwica…

Pogrążył się w wesołej, zielonej wodzie

Kierownik kina - Andrzej Jarecki


Wojciech Siemion
Kierownik kina

Andrzej Jarecki

W pewnym kinie
Przytulnym, niedużym
Szedł raz film „Tajemniczy wamp”
Już z tytułu treść możesz wywróżyć
No a resztę dośpiewaj sobie sam

Ona już czeka w salonie
Tęsknotą faluje jej biust
Oko nadzieją płonie
Westchnienie wyrywa się z ust

I wtedy wchodzi on, Gary Cooper
Całuje, lecz nóź wbija w pierś
I jeszcze się znęca nad trupem
I hańbi kobiecą cześć, cześć

Lecz raz rzecz się zdarzyła okropna
Taki wstrząs zna niewiele kin
Jakby całą widownię ktoś okradł
Nagle sensu zabrakło w filmie tym

Ona już czeka w salonie…

Lecz nie wchodzi on, Gary Cooper
I próżno na cios czeka pierś
I nikt się nie znęca nad trupem
Nietknięta kobieca cześć, wcale

Więc publiczność zawyła na sali
Gdzie kierownik? I dalej w krzyk
Wrzask i gwizdy, klaskali, tupali
A na ekran nie wchodził ciągle nikt

Ona wciąż czeka w tym swoi m salonie
Tęsknotą bardzo faluje jej biust
Oko nadzieją jej płonie
Westchnienie za westchnieniem
Wyrywa się z ust

I wtedy właśnie on, nasz kierownik
Bez słowa marynarkę zdjął
I jednym – hop – skokiem cudownym
Na ekran – i już jest z nią, z nią

Chciał ją zabić lecz sił mu zabrakło
Więc całował i pieścił ją
A na koniec wśród burzy oklasków
Nie wytrzymał i całą sobie wziął

Odtąd swój sukces powtarzał
Co wieczór na ekran i w szał
Srebrna kochankę obnażał
Co wieczór publicznie ja miał

Lecz kiedyś przyszedł on, Gary Cooper
Kierownika wypchnął za drzwi
I znowu ją położył trupem
I z całej widowni drwił, ił

Wtedy skandal wybuchł na sali
I bez słów wszyscy wyszli w mig
Nasz kierownik zaś kino podpalił
Od tej chwili nie widział go z nas nikt

Długo przez lądy wędrował
I morskich przepłynął sto mil
W wielu wytwórniach pracował
Niejeden nakręcił tam film

Uwaga panowie, odwagi panie
Nasz kierownik wkrótce na naszym ekranie

Butelki dno - Andrzej Jarecki


Whiskey dopita - Butelki dno

Andrzej Jarecki


Po kompocie już i herbata tuż, tuż
Więcej ani rusz, więc widelec, nóż złóż
Wyczerpana karta dań
Ukłoń się, od stołu wstań
Puste świeci szkło, to butelki dno już

Mam na mały kęs wędlin albo mięs chęć
Może zimny drób, indyk, kaczka lub gęś
Mogłoby też być też coś z ryb
Lecz to już niestety rypnęło się wszędzie
Więcej nie będzie styp

Żegnajcie mi kotlety i pasztety
I ty co nie raz
W sosie jak nelsoński zraz
Tak umilałeś uczty czas
Już nie rób mi tu apetytu
Żegnaj, schabie, cześć
Pal to sześć, dajcie zjeść
Z okna kitu

Mam na mały kęs wędlin…

Witajcie zupki, groszki i twarożki
I ty też co grasz
Rolę sznycla z jaj i kasz
A smak podeszwy starej masz
Za wieprzowiną łzy me płyną
Z gardła rwie się krzyk
No to cyk, dajcie łyk
Wina, wino

Po kompocie już…

La, la, la...
Którą tu widzicie zowią Mają
Wszyscy Maję znają i kochają
Puste świeci szkło, to butelki dno już

Gdyby - Andrzej Jarecki


Ewa Konstancja Bułhak
Gdyby

Andrzej Jarecki

Gdybym nie znała ciebie od lat
Gdybyś mi cały przesłonił świat
Gdybym była zakochana
Jawnie albo skrycie
Gdybym była zakochana
Tak na śmierć i życie
Gdybym kochała, gdybym zechciała
To bym ci dała wszystko co mam

Gdybyś na rękach mnie nosił wciąż
Gdybyś był dla mnie milszy niż mąż
Gdybyś ty się kochał we mnie
Całkiem bez pamięci
Gdyby było nam przyjemnie
I nie brakło chęci
Gdybym kochała, gdybym zechciała
To bym ci dała wszystko co mam

Gdyby w operze nie śpiewał chór
I gdyby w serze nie było dziur
Gdyby zbrodniarz był niewinny
Pijak nie miał w czubie
Gdybyś ty był całkiem inny
Tak jak ja lubię
Gdybym kochała, gdybym zechciała
To bym ci dała wszystko co mam…

Ja nie chcę za inteligenta iść - Andrzej Jarecki


Alina Janowska
Ja nie chcę za inteligenta iść

Andrzej Jarecki


Ja nie chcę za inteligenta iść
Ja nie potrafię całkiem bez bielizny
Ja nie wiem, gdzie, ja nie wiem, w co
Ja nie wiem, jak i kiedy gryźć
Ja nie chcę za inteligenta iść
To dla mnie pół mężczyzny

Najsamprzód każe się rozebrać pono
I nic nie gada, ino się przygląda
Potem pazurem do krwi drapie łono
I stale sprawdza, czy już dość pożąda

Dopiero wtedy zaczyna się bieda
Bezecne ruchy i bezwstydne tańce
Taki to nawet położyć się nie da
Ino najdziksze wyczynia łamańce

Raz niby dzieci, a raz niby zwierzęta
I jeszcze inne Sodomy, Gomory
Żadna figura dla niego nieświęta
Wszystkie przełamie człowieka opory

Ja nie chcę za inteligenta iść
Ja nie potrafię całkiem bez bielizny
Ja nie wiem, gdzie, ja nie wiem, w co
Ja nie wiem, jak i kiedy gryźć
Ja nie chcę za inteligenta iść
To dla mnie pół mężczyzny

To ja już wolę za półinteligenta

Tango nil desperandum - Andrzej Jarecki


Jan Kobuszewski
Tango nil desperandum

Andrzej Jarecki

Wiecznie pod nami kopie dołki kapitalizm
Znowu perfidna myśl w ich głowa się zalęgła
Nie chcą kupować naszej walcowanej stali
Jak na przekór zaniżyli ceny węgla

Wywalcowana stal
Jeszcze gdzieniegdzie idą kalafiory
A w sercu smutek i żal
Kierownik sklepu wyszedł, bo jest chory

Ktoś smutne tango na gitarze gra
Stare tango importo-eksporto
Jednemu śmiech, drugiemu łza
Omnia mea mecum porto

Za naszą forsę dobrze grzeje ich centralne
Ich ciała wbrew historii żywe wciąż i gibkie
Patrz jak z burżujką burżuj w wieczory upalne
Zakąsza polskim eksportowym grzybkiem

Marynowany grzyb
Opustoszała z jagód stoi puszcza
To najsmutniejsza ze styp
Salon spowity w jadalnych bluszczach

Ktoś smutne tango na gitarze gra
Stare tango importas-eksportas
Jednemu śmiech, drugiemu łza
Animal ante portas

Przybywaj cudzoziemcze na odstrzał jeleni
Jeszcze ci kiedyś w gardle stanie polski bekon
A czysta wódka wnętrze w ogień ci zamieni
My z dolarami twymi będziemy daleko

La vodka Polonaise
Szumi rodzinie w zbożu i kartoflach
Przez pole leci pies
Za nim dziewczęta w niemodnych pantoflach

Ktoś smutne tango na gitarze gra
Stare importo-eksporto tango
Jednemu śmiech, drugiemu łza
A wszystkim – nil desperandum

Bo przecież kiedyś słońce jaśniej nam zaświeci
Będziemy stal walcować i sami walcować
I tylko oni jedni, i tylko poeci
Będą myśleć jak świat przebudować

Przebudowany świat
Już wszędzie pełno stali i warzywa
Rozkwita szczęście i ład
Tylko niejedna dziewczyna już siwa

Ktoś czasem tango na gitarze gra
stare tango importo-eksporto
jednemu śmiech - drugiemu łza
Omnia mea mecum porto

Jan Kobuszewski
fot. Sergiusz Sachno, Zofia Nasierowska