Trzeci akt - Janusz Kondratowicz

Felicjan Andrzejczak
Trzeci akt

Janusz Kondratowicz


W teatrze zdarzeń trzeci akt
Przegrana, czy happy end
Niewielki dramat, ale wart
Splendoru wielkich scen

Samochód, hotel cocktail bar
Pytanie, czy ma to sens
I w twoich oczach nagły żal
Że jednak jest, jak jest

Właściwie się nie stało nic
Zasypiam sam, wstaję sam
Próbuję znów dla siebie żyć
Sobą być
W królestwie prawd i kłamstw

I tylko jakby trudniej nieść
Złą pamięć tych paru lat
Nad rzeką wspomnień nie ma przejść
Nie ma miejsc
Gdzie został choćby ślad
Choćby ślad

Rachunek prosty: dwa plus dwa
Więc liczyć już nie ma co
Lecz gdyby przyszło jeszcze raz
Rozegrać wszystko to...

Gdy gram - Janusz Kondratowicz


Felicjan Andrzejczak
Gdy gram

Janusz Kondratowicz

To ja, człowiek-ptak, dostrajam dźwięki
Do ludzi wpiętych w tło, odbitych w szkle
To ja, muzyk snu, dotykiem ręki
Odrzucam wszystko to, co w nich złe

Gdy gram, sam jestem sercem serc
Na życie i na śmierć, moje życie
Gdy gram, rozbijam światłem mrok
I mijam gorszy rok jakby lżej

To ja, gwiezdny pył zamieniam w domy
W ulice, które tną śródmiejski zgiełk
To ja, muzyk snu, nie pytam o nic
Tych, co przechodzą na drugi brzeg

Gdy gram, sam jestem sercem serc...

To ja jestem dniem i jestem nocą
Radością zwycięstw i goryczą klęsk
To ja, muzyk snu, pragnący objąć
Tych, których nie stać na luksus łez

Gdy gram, sam jestem sercem serc...

To ja trudzę się, buduję wiarę
Z tych dźwięków, których już tak mało w nas
To ja, muzyk snu, Don Kichot marzeń
Walczący, choćby o łaski garść...

Tanie brylanty, drogie łzy - Janusz Kondratowicz


Felicjan Andrzejczak
Tanie brylanty, drogie łzy

Janusz Kondratowicz

Odpływają samochody
Lekko tak wnikają w noc
Dzień topnieje jak narkotyk
Kiedy chcesz go z sobą wziąć
Gdzieś zostają puste plaże
Ostry rytm zza ciemnych szyb
Skrawki rozmów, ścinki zdarzeń
Z życia jak niewinny film

Tanie brylanty, drogie łzy
Nie sięgamy już do gwiazd
Dzieci Europy, których dni
Szybko tak odlicza czas
Tanie brylanty, drogie łzy
Wielki błękit lekko drży
Może się jeszcze spełnią nam
Nasze naiwne sny

Miraż wielkich scen za nami
Ale wciąż przyspiesza puls
Nie ci sami i ci sami
Sobie nie wierzymy już
Zostawiamy zimne serca
Na zielonych łąkach łez
I szukamy swego miejsca
Wierząc, że gdzieś przecież jest...

Obraz: Paul W. Ruiz

Stare sprawy - Janusz Kondratowicz


Felicjan Andrzejczak
Stare sprawy

Janusz Kondratowicz

Nie lubisz, gdy pilnuje cię twój Anioł Stróż
Do grzechów swych przywykłeś już
Twój stary Ford wystarcza ci za cały świat
Za spokój z piekłem zawrzesz pakt...

Od wrogów i przyjaciół sam odwracasz się
Bez jednych i bez drugich źle
Więc tylko żal przez nie swój czas próbujesz nieść
Sukcesu dziecko, dziecko klęsk...

Stare sprawy pokrył kurz
Coraz szybciej bije puls
Ty zostajesz w tle, jak odbicie w szkle
Jak spóźniony widz

Nawet, jeśli w sercu tkwi
Głupia gorycz jednej łzy
Do stracenia masz jeszcze parę szans
Lepsze to niż nic

Zwycięża ten, co rację ma, szlachetny gest
Ty wiesz, że w życiu różnie jest
Naiwnych już nie sieje i nie kocha nikt
Zdewaluował się ten szyld...

Świat z Kubusia Puchatka - Krzysztof Logan

Krzysztof Logan Tomaszewski
Felicjan Andrzejczak
Świat z Kubusia Puchatka

Krzysztof Logan Tomaszewski

Coraz wolniej suną podeszwy i siwizną podchodzi już skroń
Świętowałeś niedawno czterdzieści, a tu stary kończy się rok
Baba Jaga, żona na miotle, dom zamiata od podłóg po dach
Ty z córeczką siedzisz przy oknie, bo chcesz zdążyć pokazać jej świat

Świat, którym nie rządzą prorocy, tylko Kubuś, Śnieżka i Słoń
A mądrzejsi o niebo dorośli żadną hańbą nie plamią swych rąk
Świat, który nie może zaginąć, gdzie króluje piękno i ład
I cenniejsza dla ludzi jest miłość od frazesów o jutrze bez skaz

Jeszcze gonisz tramwaj jak sprinter, choć zadyszka cię łapie za krtań
Do pierwszego przeżyjesz z wysiłkiem - znów podwyżki za światło i gaz
Więc z gitarą siadasz w fotelu i próbujesz napisać choć takt
A córeczka patrzy z nadzieją, że pokażesz jej, ile jest wart

Świat, którym nie rządzą prorocy...

Noc komety - Marek Dutkiewicz


Felicjan Andrzejczak
Budka Suflera - Noc komety

Marek Dutkiewicz

Wizje chodźcie do mnie
Blisko najbliżej
Zostańcie w mojej głowie
Najdziksze sny
Oto jest wasza scena
Reflektor niżej
Korowód moich marzeń
Wiruje, lśni

Skąd wziął się ten śnieg
Pośrodku lata
Skąd ten saksofon, który
Pod czaszką gra
Już eksplodują lustra
Całego świata
I nieskończenie wolno
Pulsuje czas

Nadciąga noc komety
Ognistych meteorów deszcz
Nie dowiesz się z gazety
Kto przeżyje swoją śmierć

Blaski odblaski powódź pozłoty
Krzyże południa
I gwiezdny pył
Stosy diamentów
Co zimnym światłem
Będą się palić
Do kresu dni

Nadciąga noc komety...

Bladą dłonią świt
Otrze pot i łzy
Koszmar minie
Znikną duszne sny...

Jolka, Jolka - Marek Dutkiewicz


Budka Suflera
Jolka, Jolka pamiętasz


Marek Dutkiewicz  👉👉👉

Jolka, Jolka, pamiętasz lato ze snu
Gdy pisałaś: "Tak mi źle
Urwij się choćby zaraz, coś ze mną zrób,
Nie zostawiaj tu samej, o nie"

Żebrząc wciąż o benzynę, gnałem przez noc
Silnik rzęził ostatkiem sił
Aby być znowu w tobie, śmiać się i kląć
Wszystko było tak proste w te dni

Dziecko spało za ścianą, czujne jak ptak
Niechaj Bóg wyprostuje mu sny
Powiedziałaś, że nigdy, że nigdy aż tak
Słodkie były jak krew twoje łzy

Emigrowałem z objęć twych nad ranem
Dzień mnie wyganiał, nocą znów wracałem
Dane nam było słońca zaćmienie
Następne będzie może za sto lat

Plażą szły zakonnice, a słońce w dół
Wciąż spadało nie mogąc spaść
Mąż tam w świecie za funtem odkładał funt
Na Toyotę przepiękną, aż strach

Mąż twój wielbił porządek i pełne szkło
Narzeczoną miał kiedyś, jak sen
Z autobusem Arabów zdradziła go
Nigdy nie był już sobą, o nie

Emigrowałem z ramion twych nad ranem...

W wielkiej żyliśmy wannie i rzadko tak
Wypełzaliśmy na suchy ląd
Czarodziejka gorzałka tańczyła w nas
Meta była o dwa kroki stąd

Nie wiem ciągle dlaczego zaczęło się tak
Czemu zgasło też nie wie nikt
Są wciąż różne koło mnie, nie budzę się sam
Ale nic nie jest proste w te dni...

Romuald Lipko (komp.) 👉👉👉

Nieś wietrze mnie - Andrzej Sobczak


Felicjan Andrzejczak
Nieś wietrze mnie

Andrzej Sobczak

Nieś wietrze mnie
Do znajomych stron
Gdzie na polach błądzą chłodne mgły
Gdzie krzykliwe stada wron o zmierzchu

Nieś wietrze mnie
Do znajomych stron
Gdzie znad białych sadów łodzie chmur
Po błękicie mkną

Jak ptaki, co z najdalszej strony
Powracają do swych gniazd
By zobaczyć niebo
Kolorowych pełne gwiazd
Niosąc pod powieką
Zapomniany ślad
I strudzone serca
Przemijaniem lat

Zagubieni w obcych portach
Chcemy ujrzeć jeszcze raz
Na ojczystym brzegu
Malowany słońcem las
Przez dalekie morza
I rozstaje dróg
Powracamy tutaj
Gdzie rodzinny domu próg

Nieś wietrze mnie
Do znajomych stron
Gdzie lipcowym słońcem pachnie miód
Gdzie akacji białych szron nad głową

Nieś wietrze mnie
Do tych sadów, do tych lasów, do pól złotych
Do tych znajomych stron
Gdzie mój dom rodzinny

Zagubieni w obcych portach
Chcemy ujrzeć jeszcze raz
Na ojczystym brzegu
Malowany słońcem las
Przez dalekie morza
I rozstaje dróg
Powracamy tutaj
Gdzie rodzinny domu próg

Obrazy:
Roman Kochanowski, Stanisław Szygell

Bezdomny świątek - Andrzej Sobczak


Felicjan Andrzejczak
Bezdomny świątek

Andrzej Sobczak

Na wędrowca czekał tam
W tej kapliczce miał swój dom
I nadzieję dawał nam
I pociechę naszym dniom

Wszystkie ludzkie ścieżki znał
I przez nowe trakty wiódł
Po to, by któregoś dnia
Niepotrzebnym stać się już

Na rozstaju światów dwóch
Opuszczony świątek tkwi
Pośród pustych łąk i pól
Tysiącletnie roi sny

Na rozstaju światów dwóch
On na przekór czasom trwa
Zapomniany, wiejski Bóg
Który nagle został sam

Czy kto przed nim jeszcze raz
Kiedyś znów zatrzyma się
I w pokorze schyli twarz
I uroni gorzka łzę

Czy też świątka w cieniu drzew
Zapomnienia skryje mgła
Gdy dwudziesty pierwszy wiek
Inny nam otworzy świat

Na rozstaju światów dwóch
Opuszczony świątek tkwi
Z niebiosami tocząc spór
Zostać tu, czy dalej iść

Na rozstaju światów dwóch
Jutro już nie będzie stał,
Wmiesza się w codzienny tłum
I przed siebie pójdzie sam...

Świat miłować - Andrzej Sobczak


Felicjan Andrzejczak
Świat miłować

Andrzej Sobczak

Dałeś mi życia gorzki trud
Stworzyłeś dla mnie ścieżkę krętą
Dałeś mi siłę przeciw złu
I wielki dar talentu

Dałeś nadzieję, dałeś moc
Której nie znają zwykłe słowa
Dałeś mi także jeszcze to
Że umiem świat miłować

Dałeś mi poznać chwały szczyt
I siłę, która skały kruszy
Więc spraw, bym umiał jeszcze być
Lekarzem dla swej duszy

A jeśli się przydarzy tak
Że być nie może gorzej
To wtedy choć to jedno spraw
Bym umiał godnie odejść

Dałeś mi poznać chwały szczyt
I siłę, która skały kruszy
Więc spraw, bym umiał jeszcze by
Lekarzem dla swej duszy...

W górę serca - Andrzej Kuryło

Felicjan Andrzejczak - W górę serca

Andrzej Kuryło

Parkiet chwieje się
Tak jak na morzu łajba
Kołyszemy razem się
Nad nami nieba kwadrat
Kołyszemy razem się
Sztuczny księżyc świeci w tle

Zapomnijmy już
O całym bożym świecie
Gdy z gitary pięciu strun
Deszcz riffów na nas leci
Kołyszemy razem się
Słychać granie wszystkich serc

Serca w górę, ręce w pięść
I odpływamy gdzieś
W górę serca, ręce też
Zupełnie jak we śnie

Cała naprzód już
Jak na pokładzie łodzi
Kto na innych trzyma kurs
Samotność mu nie grozi
Kołyszemy razem się
I na dobre, i na złe

Parkiet chwieje się
A my tak jak załoga
Zwijamy żagli biel
Na chwiejnych trochę nogach
Kołyszemy razem się
I na dobre, i na złe

Serca w górę, ręce w pięść...

Odlotowy lot jak we śnie
Czarne dziury są gdzieś na dnie
Unosimy się i płyniemy wzwyż
Niespokojny rejs, mknie gitary mistrz...

Obrazy: Mark Spain

Grasz na czas - Andrzej Kuryło

Felicjan Andrzejczak - Grasz na czas

Andrzej Kuryło

Kto najlepszym twoim kumplem jest
Kto za tobą murem, nie zdradzi cię
Kto najskrytsze twoje myśli zna
Od podszewki aż do samego dna

Czy mam rację - pytam siebie raz po raz
Czy mam rację - i do końca nie wiem
Grasz na czas, grasz na czas
Schizofrenię chyba masz
Co to da, co to da
Jaka miłość, taka gra

Kto najlepiej na tym świecie wie
Co dla ciebie dobre, a co jest złe
Nie ty sama przecież - co za myśl
Skąd ci to do głowy, skąd mogło przyjść...

Suma czterech strachów - Andrzej Kuryło

Felicjan Andrzejczak
Suma czterech strachów

Andrzej Kuryło

Pierwszy strach, którego boisz się
Ma na imię śmierć, lecz o niej milcz
Mówią, że ze wszystkich boskich sfer
Na nią tak jak na Zawiszę licz

Drugi strach - coś o nim wiesz
Znasz ten nagły serca skurcz
Paraliżujący stres
Gdy najprostszych braknie słów

Trzeci strach, dorosły dzisiaj już
Prześladuje cię od wielu lat
Odpowiedzialności anioł stróż
Mały tyran, twój przyrodni brat

Czwarty strach dopada cię
W środku twych codziennych spraw
Gdy spytasz go o życia sens
Na odpowiedź nie masz szans

Nie bój się, nie poddaj się
Suma czterech strachów swoje plusy ma
Nie bój się, nie poddaj się
Pokaż dzisiaj światu swoje drugie ja

Nie bój się oswoić strach
To tak jak osiodłać czas
Kto na śmierć i życie gra
Zaprzyjaźnić z nią się da...

Biegnę jak maratończyk - Andrzej Kuryło

Felicjan Andrzejczak - Biegnę jak maratończyk

Andrzej Kuryło

Chciałbym w cieniu drzew
Przystanąć na chwileczkę
Łyk powietrza wziąć do ust
Wdech i wydech, wdech
I sam się z siebie śmieję
Nie tak łatwo dać na luz

Biegnę jak do mety maratończyk
Ale nie wiem, jak ten bieg się skończy

Co mnie wiecznie gna
Nakręca jak sprężynę
Czasu stref nie boi się
Chyba nie wiem sam
I ciebie też nie winię
Więc ty o to nie wiń mnie

Biegnę niby długodystansowiec
Czy tym tempem da się wszędzie dobiec

Martwisz się, że skończę źle
Więc poprowadź mnie
Pokaż w życiu cel
Zadyszany biegnę gdzieś
Więc poprowadź mnie
Pokaż w życiu cel

Dokąd niesie mnie
Szalona wyobraźnia
Przez bezdroża, piach i kurz
Mówią ludzie, że
Do rozdwojenia jaźni
Nie potrzeba mieć serc dwóch

Biegnę, jakby mnie ktoś wiecznie gonił
Biegnę po coś albo może po nic

Martwisz się, że skończę źle
Więc poprowadź mnie
Pokaż w życiu cel
Zadyszany biegnę gdzieś
Może drogi kres
Nie tak ważny jest

Może ważny jest sam bieg
Może drogi kres nie tak ważny jest
Może ważne jest, by biec
Może drogi kres nie tak ważny jest...

Nie obiecuję nic - Andrzej Kuryło


Felicjan Andrzejczak
Nie obiecuję nic

Andrzej Kuryło

Moja droga, droga moja
Jest usłana niepokojem
Ten niepokój, moja piękna
Nie jest dziś do wynajęcia
Czy żartuję, oszukuję
Tego nie wiesz
Domyślasz tylko się
Czy kłamię co rusz
Przynosząc bukiet róż

Nie obiecuję nic
Choć mi nie za łatwo żyć
Zawieszony między tak i nie
Nie obiecuję nic
Żeby mi nie było wstyd
Zawieszony między być a mieć
Nie obiecuję nic

Droga moja, moja droga
Spełnia mi się w samochodach
Jasne niebo, czarny asfalt
Za szybami noc wyrasta
A za dalą inne dale
"Krople na sen" - tak nazwę widok ten
Czy ściemniam co rusz
Za sobą wlokąc kurz

Nie obiecuję nic...

Kiedy ruszam w drogę
Wszystko jedno gdzie
Mam w pamięci portret
Twoją życia część...

Na prowincji - Andrzej Kuryło


Felicjan Andrzejczak
Na prowincji

Andrzej Kuryło

Głos mi wewnętrzny szeptał o tym
Gdy pierwszy ząb mądrości rósł
Specjalność twoja to kłopoty
Niełatwo z nimi wyjść na plus

Na prowincji życie mi płynie
Na prowincji da się wytrzymać

W malinach byłem parę razy
Gdy piwa mi nawarzył los
W ramionach znajdowałem azyl
Gdy nie wychodził w zwarciu cios

Na prowincji życie mi płynie
Na prowincji da się wytrzymać

Tyle razy chciałem dobrze
Wychodziło tak, jak zawsze
Oglądałem marzeń pogrzeb
Byle kto mi dmuchał w kaszę - oto ja

Choć nic nie muszę, wolny strzelec
Nie moja broszka zmieniać front
Krew mnie zalewa na twardzieli
Co na wysokich stołkach tkwią

Słuchaj bracie - Andrzej Kuryło


Felicjan Andrzejczak
Słuchaj bracie

Andrzej Kuryło

Popatrz, bracie, lampy drżą
Niby ognie małych słońc
Między nami płynie
Bardzo zmienny prąd

Słuchaj, bracie, w jaki trans
Perkusista, bracie, wpadł
Skaczą już czynele
Talerz kręćka ma

W dłonie klaszcz
Klaszczą wszyscy wkoło
Tańcz, tańcz, tańcz
Tańczy wszystko w nas

Popatrz, bracie, jaki młyn
Już ze ścian się sypie tynk
Huśta się żyrandol
Huśta w przód i w tył

Słuchaj, bracie dudni bas
Jak w tunelu ciężki tir
Już estrada wpada
W rock and rolla wir

Popatrz, bracie, lampy drżą
Niby ognie małych słońc
Między nami płynie
Bardzo zmienny prąd

W dłonie klaszcz
Klaszczą wszyscy wkoło
Tańcz, tańcz, tańcz
Do białego dnia

Słuchaj, bracie, w jaki szał
Alt saksofon, bracie, wpadł
Już za chwilę będzie
Złom z mosiężnych blach

W dłonie klaszcz
Klaszczą wszyscy wkoło
Tańcz, tańcz, tańcz
Do białego dnia

Popatrz na gitary gryf
Stół się trzęsie, krzesło drży
Wszystkie nogi tańczą
W rock and rolla rytm

Wszystkie nogi tańczą
W rock and rolla rytm
Wszystkie nogi tańczą
Tańczę ja i ty

Hejnał miłości - Andrzej Kuryło

Felicjan Andrzejczak - Hejnał miłości

Andrzej Kuryło

Jesteś moją nadzieją
Co dodaje mi sił
Jak światełko w noc ciemną
Jak latarnia wśród mgły

Cokolwiek stanie się
Będziesz zawsze moim dobrym duchem
Będziesz iskrą otuchy
Opiekunką we śnie

Jesteś białą kolędą
Którą nucę w czas świąt
Codziennością niezmienną
Gdy zaszywam się w kąt

Cokolwiek stanie się
Gdy usłyszysz mnie z daleka, czekaj
Każde słowo pamiętaj
Choćbyś była na dnie

Hejnał, miłości hejnał
Melodia serca
Uderza jak na wieży dzwon
Hejnał, miłości hejnał
Dla ciebie śpiewam
Choć nie wiem, czy ty słyszysz go...

Wiara przenosi góry - Andrzej Kuryło

Irena Santor
Wiara przenosi góry


Andrzej Kuryło

W zatłoczonym po brzegi pociągu
W powietrzu unosił się dym
Korytarz falował od rozmów
Tylko ja milczałam z nim
Pamiętam jak dzisiaj to lato
Kolonii zaczynał się czas
Wagon pełen krzyczących dzieciaków
Od podróżnych odciął nas

Nie mam dobrej pamięci do twarzy
Lecz tamtą pamiętam do dziś
Była taka spokojna jak azyl
Który mi potrzebny był
Od słowa do słowa powoli
Zabłysło coś więcej niż flirt
Bo bywają uczucia niemodne
Co nie krzyczą niby szyld

Z tylu podróży wracałam już
Inny poznając świat
Bez romantycznej otoczki tamtych lat
Z tylu podróży wracałam już
Jak pasjans układa się czas
Wiara przenosi góry tylko raz

Potem peron w malutkim miasteczku
Po drodze nie było nam, nie
Lecz nagle odkryliśmy wieczność
Na tę chwilę albo dwie
I każde z nas dobrze wiedziało
Że nikt się nie sili, by grać
Czy nas dzisiaj na takie szaleństwo
Najprawdziwsze jeszcze stać

Opowiadasz mi - Andrzej Kuryło


Irena Santor
Opowiadasz mi


Andrzej Kuryło

Opowiadasz mi historię tę
Woda znów w czajniku wrze
Już herbata od łez
Od morza łez słona jest
Nie szukałaś go, on w życie twe
Jakby w drzwi otwarte wszedł
Potem wyszedł i rzekł
Pewnego dnia wrócę tu, czekaj mnie

Skąd ja to znam? Z niepamięci ta twarz
Wyłania się jak cień z czasu ram
Niby tyle to lat, nic tak dobrze jak czas
Naprawdę nie leczy ran

Skąd ja to znam? Było, przeszło i już
Z pamięci, jak ze zdjęć, starłam kurz
Dziś nie krzyczę przez sen
Bóg mi świadkiem, że już nie

Nie udzielę ci zbyt wielu rad
Popiół znów na dywan spadł
Musisz sama, jak ja
Do siebie przyjść, uwierz mi
Chociaż złudzeń masz na pewno mniej
Ciągle chcesz nadzieję mieć
Jeśli myślisz, że traf, łaskawy los
Zwróci ci go, odda ci go

Dlaczego wracamy - Andrzej Kuryło

Irena Santor
Dlaczego wracamy


Andrzej Kuryło

piosenkę ktoś na cztery ręce
Być może grał na bis
Przy pianinie w małym niemym kinie
Taperował sny
Na ekranie on umierał dla niej
Za serce chwytał żal
A pianista jak natchniony dalej grał

Ta canzona trochę jest niemodna
Lecz ma i wdzięk, i charme
Ta śpiewanka jest jak malowanka
Z użyciem starych farb
Choć jak szary dymek z papierosa
Uleciał tamten świat
Nam się marzy kalkomania z dawnych lat

Dlaczego wracamy wciąż
Do starych, dobrych czasów
Gdy panią w kawiarni wielbił elegancki pan
Gdzie wino w kieliszkach
I ta miłość, która przyszła
I niepowtarzalny urok przedwojennych tang

Tam poeci w dawnym kabarecie
Pisali szlagier w noc
Tam vedetty modnej operetki
Miały złoty głos
Tam puchowy śniegu tren i sanie
Premiery w "Qui Pro Quo" -
No i powiedz, komu przeszkadzało to

Tyle zim - Andrzej Kuryło

Irena Santor
Tyle zim


Andrzej Kuryło

Śnieg - białe morze zasp
Śnieg - w oknie znana twarz
Domu okręt w szarej mgle
Mój dom znów kołysze mnie

Noc - świec łagodny blask
Noc - ktoś kolędę gra
Śpiew jak ze starych nut
Jak szept zapomnianych słów

Tyle zim przepłynęło już
Tyle lat, głową przeszło lat
Jak czarno-biały film kręci się
Utkany ze wspomnień tamten świat

Szron - z drugiej strony szkła
Szron - co na włosach siadł
Ktoś bardzo bliski mi
W tę noc nie zamyka drzwi

Deszcz - zimnych ogni deszcz
Wiersz - śpiewny z głębi serc
Dźwięk dzwonów, które brzmią
Jak chór, głos anielskich trąb

Biegnie czas - Andrzej Kuryło


Irena Santor - Biegnie czas

Andrzej Kuryło

Biegnie czas
Mija w nas i obok nas
Sypie się niby piach
Słońce z tamtej strony gór
Księżyc w lisiej czapie chmur
Któryś raz, któryś raz

Jesteś wciąż
Tak jak dzień i tak jak noc
Ziemi cień, nieba krąg
Jak mój odniesienia punkt
Wyścig z czasem na sto rund
Jesteś tu, jesteś mną

Nie dziw się
Że daruję ci mały hymn
Wzniosę twój tryumfalny łuk
Żebyś w glorii zabłysnąć mógł
Pójdą w kąt nieudane dni
Puszczę ci w niepamięć łzy
Tylko to, co ukute jest
Z najlepszego kruszcu serc
Zbiorę tak, jak się zbiera z pól
Życia sól na stół

Ulice obcych miast - Andrzej Kuryło


Irena Santor
Ulice obcych miast


Andrzej Kuryło

Przypuszczalnie, gdy ten list
Do rąk dotrze twych poprzez czas
W innym miejscu będę już, jak światło gwiazd
Z drugiej strony kartki masz
Ze snu wzięty kadr pełen barw
Neonowych iskier sznur, plakatowy wzór

Ulice obcych miast, anonimowy tłum i ja
Natrętny reklam blask, niepokojący szum
Ulice obcych miast
Na których każda twarz rozpływa się
I to jest fascynujące chwilę, dwie

Mogę ci opisać noc
Gdy sen nie chce przyjść, nocy dno
Więc powodów mniej masz, by zazdrościć mi
Pewnie myślisz
Że tu jest ze snu raju skraj, Eden mój
Nie wiem sama
Czy znów chcę gdzieś bez ciebie pójść

Święty ogień - Andrzej Kuryło


Irena Santor
Święty ogień


Andrzej Kuryło

Oni byli niewątpliwie bardzo młodzi
I jechali w tajemniczą dal
Za szybami mrugał czasem świateł ognik
Gdy na stacjach nasz pospieszny stał
Czasem tylko spotykały się ich ręce
I migotał w oczach nikły blask
Rozmawiali własnym czułym alfabetem
Mogłam tylko się domyślać fraz

Póki jeszcze płonie w ludziach święty ogień
Póki łączy ludzi niewidzialna nić
Mamy z sobą co zabierać idąc w drogę
Która może najpiękniejszą z wszystkich być

Noc w pociągu ma zazwyczaj to do siebie
Że wraz z monotonnym stukiem kół
Pojawiają się z przeszłości w tańcu cieni
Twarze, oczy, ręce, strzępy słów
Nawet nie zauważyłam jak wysiedli
Zapatrzona w teatr zgasłych scen
Tacy młodzi i liryczni, tacy piękni
Ta gorączką, która potęguje sen

Smak dzieciństwa - Andrzej Kuryło


Irena Santor
Smak dzieciństwa


Andrzej Kuryło

Stary dom owinięty w gęsty bluszcz
Dzieci krzyk od frontowych drzwi się niósł
Ganku cień, kolumienek czterech kształt
Jeszcze dziś w oczach mam
Taki dom nawet w upał chłodny był
Niby dzwon w holu zegar głośno bił
Taki dom, mogłam z braćmi włazić w każdy kąt

Gdy smak dzieciństwa jeszcze drzemie w nas
Ten poziomkowo-malinowy smak
Zbieramy raz po raz okruchy, które rozniósł czas
Dzieciństwa smak, co nam kojarzy się
Z czułością rąk w niepokojącym śnie
Choć nasz dziecinny strach
Do dzisiaj wielkie oczy ma

Stary dom pachniał konfiturą z róż
Taki dom, pełen ciotek, wujków, sióstr
Zapach ciast, które w kuchni piekły się
Jeszcze dziś kusi mnie
Taki dom, pełen dzieci, kotów, psów
Był jak port, przystań moich siedmiu mórz
Kiedy świat w małych oczach aż pod niebo rósł

Improwizacja z nut - Andrzej Kuryło

Irena Santor
Improwizacja z nut


Andrzej Kuryło

Instrumenty, głosy, nastroje są w nas
Nastroje na dwoje
Tony i półcienie, odcienie są w nas
Nastroić je czas
W tej orkiestrze marzeń a vista wciąż gra
Pianista szalony
Płynie już melodia, melodia się śni
Toniemy w niej my

Miłość jest partyturą serc
Miłość to na głosy dwa śpiewany wiersz
Jeden ton niby dzwon
Na szczęście, na trwogę
Miłość jest scherzem, w którym gra
Na jednej strunie i śmiech, i łza
W magii ust, w magnetyzmie rąk
Brzmi nieuchwytny, łagodny ton
I nie powtarza się nic
Z wyjątkiem słów, paru słów
Improwizacja z nut

Horyzonty marzeń ukryte są w nas
Łagodne spojrzenia
Noce jak podróże, podróże do gwiazd
Półmroki i blask

Nieuchwytne nuty wirują jak śnieg
Narasta melodia
I odległy motyw jest bliski jak brzeg
Widoczny we mgle

Miłość jest marzeń wielką grą
Miłość to nucony w samotności song
Ostry ból, gorzki żal
Bezsenne czekanie

Miłość jest partyturą serc
Koncertem nocnym przy blasku świec
Kiedy krzyk już przechodzi w szept
I gdy w powietrzu zamiera dźwięk
I milknie przerwany w pół
Końcowy akord, światła skrót
Improwizacja z nut

Obrazy: Ronnie Biccard

Jutro pogoda lub deszcz - Andrzej Tylczyński

Wicherek - Czesław Nowicki

Filipinki
Jutro pogoda lub deszcz

Andrzej Tylczyński

Na niedzielę czeka każdy
Już wycieczka mu się marzy
Kajak, rower albo czterech kółek czar
My jesteśmy też nie gorsze
Bo lubimy wodne sporty
A tu nagle pan Wicherek mówi tak

Jutro pogoda lub deszcz
Urwanie chmury lub nie
Grad może zepsuć nam dzień
Ach, kto to wie
Jutro pogoda lub deszcz
Parasol lepiej więc mieć
Bo na południu zachmurzenie
Zwiększa się

Jutro pogoda lub deszcz
Może być cieplej lub nie
Nadchodzą wyże, lecz niż
Nad krajem śpi
A jeśli niż się zbudzi
To bardzo źle
Bo wtedy będzie burza
Albo nie

W Zakopanem na nas czeka
Nasz kochany pan profesor
Narty, sanki już zamówił, nawet wyż
Lokujemy się w pociągu
A wraz z nami setki osób
Aż tu ktoś nastawia radio i już zgrzyt

Bal Arlekina - Włodzimierz Patuszyński

Filipinki - Bal Arlekina

Włodzimierz Patuszyński


W wielkim sklepie z zabawkami
Pełnym wystrojonych lal
Nocą dziś za żaluzjami
Chce Arlekin wydać bal
Pragnie zdobyć Kolombinę
I ballady śpiewać dziś
Stroił właśnie mandolinę
Gdy mu pluszowy szepnął miś

To nie te czasy, Arlekinie, nie te czasy
Dziś saksofony, Arlekinie, kontrabasy
I nie da rady zdobyć serca przez ballady
Bo dawno minął, minął czas arlekinady

Dziś Kolombiny chcą beginy albo twista
To Arlekinie, nim noc minie, wykorzystaj
I zatańcz twista z Kolombiną, która wie
Że tylko twista, twista, twista tańczy się

Wielki bal już się zaczyna
Wszędzie tylko, tylko twist
Tańczy piękna Kolombina
A Arlekin pisze list
Pani kocham cię szalenie
Lecz zagłusza serca rytm
Modne mocne uderzenie
I serc nie słychać przez bigbit

To nowe czasy...

Obrazy:
Frank Xavier
- Kolombina i Arlekin

Charleston nastolatków - Włodzimierz Patuszyński


Filipinki
Charleston nastolatków


Włodzimierz Patuszyński

Moja mama nie wie, co to jazz
Moja mama nie wie, kto to jest
Brenda Lee, Doris Day
Tommy Steele, Hallyday
Spytasz – Grek, spytasz - Włoch
Trafia kulą w płot

Oklepane to nie znaczy, że
Dobra mama bardzo mało wie
Bo gdy dziś nowy świat
Wraca szał dawnych lat
Mamę swą prosisz rad nie rad

Mamo, mamo, naucz nas
Mamo, zatańcz chociaż raz
Jak to, chyba dobrze wiesz
Fakt to, że tańczyłaś też

Moja mama zna charlestona pas
Moja mama dobre serce  ma
Szuka więc starych płyt
Słychać już znany rytm
Charleston, charleston
Płynie ze wszystkich stron

Nasze mamy muszą uczyć nas
Taki mamy dziwny trochę czas
Mody krzyk każe nam
Słuchać znów naszych mam
No bo cóż, nie potrafisz sam